Jest ciągle jakaś magia w tych małych pudełkach, z których po pokręceniu korbką słychać kołysankową melodię.
Pierwsze próby dotyczyły nie tyle zapisu dźwięku tak, jak rozumiemy to obecnie, a jedynie zbudowania urządzeń, które wytwarzały dźwięk sztucznie, na podstawie zaprogramowanej melodii.
Nośnikami zaprogramowanej melodii były metalowe dyski lub walce (cylindry), na których umieszczone były małe wystające pręty, które w czasie ruchu nośnika potrącały elementy wydające dźwięk (blaszki, struny, dzwonki, werble, itp.).
Jeśli melodię miał zagrać instrument dęty (organy, piszczałki, itp.), to metalowe bolce naciskały na sprężynujące elementy, które na krótki moment przepuszczały wdmuchiwane powietrze.
Wykorzystywano również taśmę dziurkowaną - wynalazek Jacquarda [żakarda] do sterowania maszynami tkackimi. W tym przypadku otwory w taśmie były zaprogramowaną melodią - na przesuwającą się taśmę naciskał rząd bolców, które jeśli trafiły na dziurę wpadały w nią, a połączony do nich układ przekładni uruchamiał element wytwarzający dźwięk (np. młoteczek uderzał strunę, zawór przepuszczał powietrze, itp.).
Chyba najbardziej popularnym urządzeniem grającym zakodowaną na cylindrze melodię była katarynka - wynalazek jeszcze z XVIII wieku. Kręcenie korbą powoduje ruch miechów, tłoczących powietrze, a także obraca wałek melodyczny, którego zadaniem jest otwieranie w odpowiedniej kolejności i na odpowiedni czas kanałów, kierujących powietrze do właściwych piszczałek.
Poniżej znajdziesz linki do krótkich filmików pokazujących tamte urządzenia.
Sprawdź, czy wszystko jest jasne - natychmiastowe odpowiedzi